Wspomnienia absolwentów

Wspomnienia absolwentów

 

„Inna od współczesnej była dyscyplina w szkole i w internacie. Przypominam sobie wielka aferę z wzywaniem rodziców i groźbami usunięcia z internatu za pójście na zabawę publiczną „na deskach” obok Domu Kultury. Na tej imprezie pierwszomajowej byliśmy od 15-ej do 17-ej!

Do internatu wprowadziliśmy się w klasie II technikum. Część żeńska mieściła się w skrzydle bocznym. Budynek sprzątaliśmy sami. Kierownik urządził konkurs czystości, w którym nagrodą dla piętra był… długi czerwony chodnik.

Warunki w internacie były bardzo trudne. Brakowało schodów wejściowych i wody. Wchodziliśmy do budynku od strony parku po deskach, myliśmy się w pobliskim strumyku. Pomimo tych utrudnień szkołę i życie w internacie wspominam bardzo miło.” (Barbara Łęgowska, matura 1955)

 

„Szkoła przygotowała mnie do życia; po jej ukończeniu znalazłem pracę w wyuczonym zawodzie. Po roku pracy dostałem się na studia, gdzie z chemii zostałem zwolniony i w indeksie wpisano mi 4. Wiele zdarzeń pamiętam do dzisiaj, ale najbardziej chyba utkwiło mi to zdarzenie, gdy z dziewczynami poszliśmy w nocy na spacer na działki. Za to obniżono prawie wszystkim ocenę ze sprawowania i na przyszły rok nie przyznano nam internatu. Było to z czwartej do piątej klasy….

Bardzo mile wspominam lekcje z matmy, z fizyki, chemii. Mile wspominam spotkania z prof. A. Sznajderskim, z którym utrzymuję serdeczne kontakty do dziś”. (Zygmunt Staszczak - Waciu, matura 1966)

„… najbardziej z życia w internacie utkwiły mi prace społeczne” (Tomasz Kaczmarek, matura 67)

 

„…tylko i wyłącznie chciałam być chemikiem. Kontynuacja nauki i poszerzenie horyzontów miało odbywać się na studiach, ale stchórzyłam i nie ukończyłam egzaminów. A nasza szkoła to przede wszystkim wspaniali nauczyciele: profesor Sitarz, Sowa, Kaczara (moja wychowawczyni), Wawrzyniak, Fryc, Nowińska, małżeństwo Grabeckich. Nasza szkoła to też wspaniała młodzież, przyjaźnie, które trwają do dzisiaj. "Mały Książe", którego analizowaliśmy na lekcjach wychowawczych to wskazówka na życie i przykład, że nauczyciel to również wrażliwy człowiek.

Nie zapomnę też życia w internacie… Gdy umawiało się na randki lub było się na prywatce i pora powrotu była późna np.24.00, to aby niezauważalnie dostać się do internatu, zjeżdżaliśmy przez małe okienko po ziemniakach do pomieszczeń piwnicznych, a później to już nie było problemu. Z tego okresu przetrwały przyjaźnie. „Ścinawianki” spotykają się i odwiedzają do dzisiaj.” (Zofia Barglik, matura 70)

 

„- ukończenie technikum chemicznego i zdawanie egzaminu na studia z chemii spowodowało, że ukończyłem technologie żywności i do dzisiaj w tym zawodzie pracuję
-chyba wszystkim mieszkańcom internatu w tym okresie utkwiły w pamięci przygody z p. Ratajkiem "Aniołem", prace "społeczne" za karę, a szczególnie "dyliżans" tj. wywożenie gnojówki z internackiej świniarni. Pamiętać również długo będziemy niespodziewane przyjście Anioła na poranny dyżur w internacie i wielki anielski ryk, bo uczniowie 5 klasy tzn. my nie wyszliśmy na gimnastykę.
- mile wspominam kilku nauczycieli tj.
p. Smelkowski "Kleryk" - z nim budowałem Spółdzielnię uczniowską "Wspólna"
p. Smelkowska nasza wspaniała wychowawczyni i świetna matematyczka
p. Ratajek nauczyciel P.O. i wychowawca w internacie, no i "anioł" w ludzkiej skórze
p. Grabecki nauczyciel geografii, kierownik internatu, opiekun ZMS którego byłem aktywnym działaczem. Jako człowiek - fantastyczny
p. Grabecka nauczycielka historii - wspaniały pedagog i przyjaciel. Świadczą o tym tłumy odwiedzające ją na poprzednich zjazdach” (Zbigniew Madajczyk, matura 1970)

 

„Wspomnienia mam miłe. Rozpoczęłam naukę w 1972 r. - do ferii, po feriach z dworca zabrało mnie pogotowie i leżałam w szpitalu w Brzegu Dolnym 6 miesięcy. Dyrekcja mnie nie zostawiła samej sobie, przyznano mi stypendium i odwiedzano regularnie. Od września 1973 od nowa podjęłam naukę. Najmilej wspominam prof. Irenę Połozowską (Bronisława Bech- Hnatiuk)

 

„Trudno przecenić fakt, iż średnią szkołę kończyłem właśnie tam (ZSZ Brzeg Dolny), a nie w innej szkole. Zainteresowanie chemią o tym zdecydowało, a tolerancja rodziców na to pozwoliła. Teraz, po latach miło wraca się pamięcią do tych czasów. Szkoła - najcieplej wspominam dyrektora Mariana Sitarza - uczył mnie matmy. To był wspaniały człowiek – mądry, logiczny, a przy tym bardzo skromny. Drugą wspaniałą postacią był Czesław Rolny. Zawsze go ceniłem, ale dopiero po latach, gdy sam byłem belfrem, doceniłem w pełni jego zaangażowanie i pasję w rozwoju turystyki w Naszej szkole. Jego bezinteresowna praca dawała nam wiele radości, ale prawdę mówiąc nie docenialiśmy jej dostatecznie.
Następna postać której powinno postawić się pomnik i brać na wzór to Pani Olga Robaczyńska. To była kobieta!!!!!. Miałem to szczęście, że już na emeryturze, nas jako jedyną klasę uczyła Języka Polskiego. Jej pasja, wiedza, zaangażowanie, niesłychana wrażliwość - to pamiętam i nie zapomnę. Ona nauczyła nas patrzeć na świat i myśleć. Zawsze będę Jej za to wdzięczny.
Następne postacie, które najcieplej wspominam to Krystyna Hetman i Krystyna Kaczara - Chemia nieorganiczna i organiczna. Ich determinacja by nas nauczyć była godna podziwu. Jeden kolega po napisaniu reakcji na tablicy napisał 2O zamiast O2. Pani Krystyna spytała "no i co ci tu wyszło?", a on na to "dwadzieścia" - tak bywało.
Pani Teresa Grabecka - z jakim uporem usiłowała w nas wykształcić historyczną świadomość - po części Jej się to udało i za to jestem wdzięczny.
Internat - to była szkoła życia. O naszych wyczynach i wybrykach raczej nie powinno się pisać - młodzież czyta. Ja od początku zajmowałem się fotografią w ramach koła PTTK, zatem większość czasu, w tym nocy, spędzałem w ciemni. Tak prze cztery lata. W ramach PTTK pod okiem Czesia Rolnego organizowaliśmy sami od A do Z rajdy, wytyczaliśmy nowe szlaki i znakowaliśmy już istniejące. Wspólne rajdy i obozy wędrowne pozostaną w pamięci do końca życia. Trzykrotnie zakwalifikowaliśmy się do finału Olimpiady Wiedzy o Dolnym Śląsku. Dzięki staraniom Czesia ja i Kaziu Kwiecień zostaliśmy odznaczeni Medalem 100-lecia Turystyki Polskiej - było to ważne wydarzenie dla szkoły” (Marian Klajnert, matura 75)

 

„…Chemia fizyczna, laboratorium...na moje zapytanie (w momencie wejścia nauczyciel do klasy), co za cymbał wrzucił moją teczkę na wyciąg, usłyszałem odpowiedź: to nie żaden cyndał, to ja....Proszę zgadnąć o jakiego wykładowcę chodzi?” (Aleksander Marciniec, matura 1976)

 

„..Moje wspomnienia są bardzo fragmentaryczne. Szkoła kojarzy mi się przede wszystkim z zapachem chemikaliów, szczególnie intensywnymi w okolicach laboratorium. Inne wspomnienie wiąże się z… Rejonowym Urzędem ds. Kontroli Publikacji i Widowisk. Do Wrocławia wysłał mnie dr Adam Sznajderski, abym dostarczył do ocenzurowania program jubileuszowych „Teatraliów Dolnobrzeskich”. Pamiętam, że stałem przed urzędnikiem sparaliżowany strachem, jakbym miał cos do ukrycia.

To uczucie nie towarzyszyło mi, kiedy pod koniec 1981 roku wspólnie z kolegami z klasy zorganizowaliśmy bardzo polityczny kabaret. Przebrani w kufajki z biało-czerwonymi opaskami na rękawach, kpiliśmy sobie, ile popadnie, z komuny...” (Andrzej Lampart, matura 1982)

 

„… nie zapomnę rajdów z prof. Rolnym… będę zawsze pamiętał prof. Hetman jako wspaniałą nauczycielkę i pedagoga” (Piotr Szubert, matura 1986)

 

„Doskonale pamiętam uczucie absolwenta „podstawówki”, który po raz pierwszy zetknął się z „dorosłą” szkołą średnią. Technikum Chemiczne wybrałem z braku innych szkół tego typu w Brzegu Dolnym. Z perspektywy czasu uważam, że był to trafny wybór. Bardzo mile wspominam relacje między uczniami i profesorami. Dzięki ich otwartemu podejściu do nas, nauka była łatwiejsza i przyjemniejsza.

Szkoła pozwoliła mi też na odkrywanie i rozwijanie nowych zainteresowań. Kółko chemiczne (prof. Krystyna Hetman) wprowadziło mnie w ciekawy świat doświadczeń chemicznych, a Klub Przyjaciół Teatru (prof. Adam Sznajderski) ukazał mi wspaniały świat teatru. Początkowo byłem widzem, a potem aktorem – Piłatem w „Drodze krzyżowej”.

Moja nauka w szkole zbiegła się z ważnymi wydarzeniami w kraju. Dzięki nim mogłem po raz pierwszy na lekcjach poznać prawdziwą najnowszą historię Polski.

Czas spędzony w szkole nie uważam za stracony; nauczyłem się wiele. Gdybym dziś musiał jeszcze raz wybierać, wybór byłby taki sam, jak przed latu” (Krzysztof Borla, matura 1993)

 

„…Nasza szkoła nauczyła nas przede wszystkim nie teorii, ale praktycznego podejścia do nauki i zawodu. Wielu z nas pracuje i zajmuje się ciekawymi rzeczami. Żaden z nas nie miał większych problemów ze znalezieniem pracy -  to dobrze świadczy o szkole.

… Zapamiętałem przede wszystkim: pana Kitę i jego rysunek techniczny z dyscypliną jaką utrzymywał na lekcji i sposobem nauczania; pana Kamaszuka (wychowawca) - za całokształt; panią Gozdecką i panią Baran…. i wielu innych (Piotr Szał, matura 1997)

 

„…chyba najbardziej utkwiły mi we wspomnieniach zawody sportowe i cała atmosfera szkoły. Było super i nie zamieniłabym tej szkoły na żadną inną” (Marta Słowik, matura 2002)

 

„Najbardziej utkwiło mi w pamięci wymykanie się z internatu w środku nocy, by pójść na występ zespołu z Ukrainy (a tak naprawdę z zazdrości, za dziewczyną), wymiana z Niemcami, imprezki w internacie” (Grzegorz Czapiga „Czapuś”, matura 2004).

 

„Jakie znaczenie ma dla mnie fakt ukończenia „Zetki”? BARDZO DUŻE. Wspaniała kadra nauczycielska i naprawdę mocna klasa... Mam sentyment do Naszej szkoły chociaż przeżyłam tu także i wiele smutnych chwil...

Mnóstwo wspomnień :) Ciężko wybrać. Hmm... Z pewnością pierwszy dzień w szkole; kotowisko; uroczystości związane z obchodami trzeciomajowymi przygotowane przez panią Słodową; wymiana z Niemcami; apele; zawody strzeleckie z panem Łyczko; studniówka; matura... Zbyt wiele tego jest by można było wszystko uwzględnić :)
A nauczyciele? Pani Brzezińska - pewnie głównie dzięki Niej jestem teraz na polonistyce; dzięki Niej nabrałam więcej wiary w siebie - zawsze będę za to wdzięczna :); pani Lewandowska (Serafin) - bo to był naprawdę intensywny, dobry angielski; pani Urbańska - miło i przyjemnie spędzone lekcje, chociaż czasami było za głośno w klasie; pani Gozdecka - zawsze bałam się matematyki chociaż pani profesor nie brała mnie, dzięki Bogu, do tablicy; pani Staniszewska - zawsze wydawało mi się na lekcjach, że rozumiem i lubię chemię; uwielbiałam chodzić na poprawy, szczególnie po korkach u Moniki Mazur... bardzo miłe wspomnienia, chociaż ja nie jestem ścisłowcem ;) (Beata Krzyżosiak, matura 2006)

„…Odkąd pamiętam chciałam chodzić do tej szkoły. Cieszę się, że ją ukończyłam. Dzięki profilowi mogłam iść na studia które mnie interesują. Wiele wydarzeń zapamiętałam… „Sprzątanie świata” w pierwszej klasie, zdjęcia dla chłopaków na Dzień Chłopca, Matematyczną Ligę Klas, Kotowisko,  swoją Studniówkę w 2007,  wyjazd wraz z Niemcami do Międzyzdrojów i wiele innych, ale wszystkiego nie da się wymienić. Pamiętam też lekcje i nauczycieli… W-f z p. Biedką i słynne 10 kółeczek na około sali; biologię i geografię z p. Urbańską, język polski z p. Brzezińską i strach, jeżeli nie przeczytało się lektury (ale ogólnie bardzo sympatyczne lekcje); historie i WOS z p. Słodową - najlepsza nauczycielka i wychowawczyni (choć była nią tylko 6 miesięcy, zawsze nas rozumiała), matematykę z p. Świerkowską - chyba tylko dlatego, że nie lubiłam matematyki... j. niemiecki z p. Kolon - najlepsze lekcje niemieckiego, choć bardzo nie lubiłam tego przedmiotu, ale z Panią Kolon było baaaaadzo fajnie...” (Monika Mazurek, matura 2007)

Kontakt z nami

Sekretariat

adres e-mail: zsz.biuro@brzegdolny.pl
tel.  (71) 319-58-94; 
faks: (71) 319-58-94

Dyrektor Szkoły
mgr inż. Małgorzata Staniszewska

Chętnie odpowiemy na pytania

contact

 

 

Jesteśmy otwarci na sugestie

Wicedyrektor Szkoły
mgr Halina Wojciechowska 

telefon:  (71) 319 58 94, wewn. 35



Kierownik Szkolenia Praktycznego
mgr Agnieszka Świerkowska-Gembara

telefon:  (71) 319 58 94, wewn. 34